Oszczędnie czy dynamicznie? Skoda Octavia e-Tec 1.5 TSI i Sportline 2.0 TSI – test
Zwyczajowo na powyższe pytanie odpowiada się tytułem dzieła Sørena Kierkegaarda – „Albo- albo”. Ale egzystencjalizm przestał się sprawdzać nie tylko w filozofii. Dzisiaj można już znaleźć samochody, które są bardzo oszczędne, a jednocześnie dynamiczne. Także i te mocniejsze, z założenia przeznaczone do ostrzejszej jazdy, potrafią być relatywnie oszczędne.
Skoda Octavia e-Tec Style 1.5 TSI 150 KM i Sportline 2.0 TSI 190 KM 4×4
Dowodem na tę tezę niech będą dwa warianty Skody Octavii. Aktualne wcielenie „królowej flot” to konstrukcja na tyle dopracowana, że może służyć za wzór w segmencie kompaktów. Chociaż, oczywiście, od przeciętnego kompaktu Octavia jest sporo większa. Samochód jest na tyle popularny, że nie ma potrzeby rozwodzić się nad jego wyglądem – „Octavia, jaka jest, każdy widzi”. Skupmy się zatem na porównaniu dwóch wersji, wybieranych raczej nie przez floty, a przez klientów indywidualnych.
E-tec
Tutaj już prawie nikt nie sięga po litrowy, trzycylindrowy silniczek. Do napędzenia dużego jednak samochodu znacznie lepiej nada się czterocylindrowy silnik 1.5 TSI o mocy 150 KM. Jego najciekawszy wariant jest na rynku od niedawna – to e-Tec, wzbogacony o klasyczny układ miękkiej hybrydy z instalacją 48V. Czego od takiego układu można oczekiwać, mniej więcej wiadomo – łagodnego rozruchu po zatrzymaniu i wyłączeniu silnika przez system Start-Stop. Wspomagania silnika spalinowego przy ruszaniu i przyspieszaniu. A generalnie – niższego od porównywalnej jednostki bez systemu MHEV zużycia paliwa. Wszystkie te punkty Skoda Octavia e-Tec wypełnia wręcz wzorowo. Miękka hybryda uruchamia silnik w zasadzie niezauważalnie, choć do najlepszej chyba dzisiaj na rynku miękkiej hybrydy Volvo trochę jednak brakuje.
Oszczędnie
Dynamika jest absolutnie wystarczająca, przy tym ewidentnie poprawiono oprogramowanie siedmiobiegowej skrzyni DSG. Reakcja na gaz jest natychmiastowa, a skrzynia nie trzyma wyższego biegu na siłę, tylko bardzo ładnie redukuje. Nie na długo, oczywiście, oszczędność to podstawa, ale wystarczająco do zapewnienia (przy wsparciu silniczka elektrycznego) całkiem przyzwoitych przyspieszeń i elastyczności. Cały zestaw jest też wyraźnie oszczędniejszy od zwykłego 1.5 TSI. Przy jeździe spokojnej i płynnej można spokojnie zejść poniżej sześciu litrów. Na odcinku około stu kilometrów przejechanych z dopuszczalną prędkością 90 km/h i później kilkudziesięciu kilometrów po mieście (choć przy małym ruchu) spalanie z trasy wyniosło 5,2 litra. Ogólnie w całym teście Skoda Octavia e-Tec zużyła średnio 6,5 litra. To – powiedzmy – o litr mniej od silnika bez miękkiej hybrydy, ale też zdecydowanie mniej od podstawowej, trzycylindrowej jednostki 1.0 TSI.
Wnętrze
Warto też zainwestować w najdroższą wersję Style. Wyposażenie jest z tych bogatszych, uwagę zwraca też jakość użytych materiałów i wykończenie. Owszem, znajdziemy sporo twardego plastiku, ale wygląda on przyzwoicie. A tam, gdzie trzeba, wykładziny są przyjemnie miękkie – nawet kieszenie w drzwiach i schowki wybite są filcem. Bardzo wygodne są fotele, chociaż osobiście nie wybrałbym jasnego wnętrza – materiałowa tapicerka robi dobre wrażenie, ale z pewnością szybko się wybrudzi. Na pokładzie testowego samochodu znalazło się sporo dodatków. Warto polecić opcjonalny Head-up display, bardzo czytelny. No i wycieraczkę tylnej szyby – w liftbacku to bardzo dobrze wydane 600 zł. Łącznie samochód w najwyższym wyposażeniu kosztuje 148 tysięcy – moim zdaniem to, jak na dzisiejsze warunki, przyzwoita cena. Chociaż, oczywiście, może za chwilę przestać być aktualna…
Sportline
Wydawać by się mogło, że naprawdę dynamiczna Octavia to oczywiście RS. Niekoniecznie – od niedawna w gamie Skody jest Octavia Sportline. To w zasadzie „słabszy RS” – też ma silnik 2.0 TSI, napęd 4×4, jedynie moc jest niższa – 190 KM wobec 245 w pełnym RS. Czy tę różnicę bardzo odczuwa w codziennej jeździe – moim zdaniem nie bardzo.
Dynamicznie
Sportline jest, owszem, bardziej „ucywilizowany”, ale pojechać potrafi. Większa pojemność i moc robią swoje. Do tego Sportline ma standardowo adaptacyjne zawieszenie DCC, które w trybie sportowym dość mocno się utwardza. Nie na tyle jednak, żeby jazdę uczynić niekomfortową. Zresztą generalnie tryb Sport zamienia ten samochód w coś w rodzaju hothatcha. Ale nie ma potrzeby go używać – owszem, jest szybko, ale też przestaje być oszczędnie. Ustawienia trybu Individual pozwalają zachować normalną charakterystykę pracy silnika i skrzyni, a tryb sportowy zastosować do układu kierowniczego i zawieszenia. Dla mnie to wariant optymalny. Mocy nie brakuje, a zużycie paliwa można spokojnie utrzymać w bardzo rozsądnych granicach 7-7,5 litra na 100 km. I to z wyłączonym systemem Start-Stop, bo przecież w tym silniku nie ma układu MHEV.
Wnętrze
Dodatkowymi atutami wersji Sportline są fotele z RS-a, ze zintegrowanymi zagłówkami i mocniej wyprofilowane. Żeby było śmieszniej, wyposażenie jest nieco uboższe niż w wersji Style – nie ma tu na przykład ogrzewanej kierownicy czy elektrycznej klapy bagażnika. Oczywiście, wszystkie te gadżety można dokupić, ale wtedy Sportline stanie się kosztowną zabawką. Samochód testowy, bez kilku dodatków, już przekracza 170 tysięcy. To o ponad 30 tysięcy więcej niż cena miękkohybrydowego e-Teca, przypomnijmy. Tak, dostajemy za to 40 KM więcej i znacznie lepszą dynamikę. Ale, choć to jeszcze nie RS, pełni możliwości samochodu nie będziemy zbyt często wykorzystywać.
Który lepszy?
Który wybrałbym dla siebie? Szczerze – nie wiem. Oczywiście, Sportline cieszy znacznie bardziej, jednak e-Tec do codziennej jazdy zupełnie wystarcza. Różnice w zużyciu paliwa mogą być wyznacznikiem dla oszczędnych. Nie są jednak ogromne (no chyba, że Sportlinem jeździmy w trybie Sport i naprawdę ostro). Wybór dodatkowo komplikuje fakt, że oba warianty dostępne są także jako kombi. Ale najważniejsze, że jest w czym wybierać, dopóki jakiś urzędnik jednym podpisem nie skaże nas na jedynie słuszne silniczki trzycylindrowe.
Tekst: Bartosz Ławski, zdjęcia: Paweł Bielak
Nasze pozostałe testy znajdziecie tutaj.
Jeśli podoba Ci się Overdrive i to co robimy, to możesz nas wspierać za pośrednictwem serwisu PATRONITE. Uzyskasz dostęp do dodatkowych materiałów i atrakcji. Dla wspierających fanów przewidujemy między innymi: dostęp do zamkniętej grupy na facebooku, własny blog na naszej stronie, gadżety, możliwość spotkania z naszą redakcją, uczestniczenie w testach. Zapraszamy zatem na nasz profil na PATRONITE.