MotoryzacjaNajważniejszeTesty

Wielki, mały samochód. Test Renault Captur 1.3 TCe 155 EDC

Ostatnio popularne wśród producentów stało się podwyższanie i powiększanie niewielkich samochodów segmentu B. Samochody te przypominają w ten sposób większe i bardzo modne SUVy. Wynika to z mody na małe, niedrogie crossovery, ale także też z potrzeby posiadania większego, bardziej komfortowego samochodu na co dzień. Takim samochodem jest testowany przez naszą redakcję Renault Captur 1.3 TCe 155 EDC drugiej generacji, dostępnej od końca 2019 roku. Wywodzi się on wprost z nowego Clio, które w wersji 1.3 TCe 130 Intens mieliśmy okazję także niedawno testować (nasz test tutaj). 

Nowa wersja Renault Captur to nie jest zwykły restyling jego pierwszej generacji. To niemalże całkowicie nowy samochód, oparty na wspólnej płycie podłogowej z nowym Renault Clio i z Nissanem Juke. Samochód w stosunku do pierwszej generacji urósł aż o prawie 11 cm. Da się to odczuć szczególnie w jego wnętrzu, gdyż zwiększeniu uległ także o 33mm jego rozstaw osi i szerokość (o 19 mm). Auto też jest wyższe o cały 1 cm w stosunku do poprzedniego modelu. Samochód zaskakuje ilością miejsca wewnątrz, a także sporym, a przede wszystkim bardzo wysokim bagażnikiem.

Z zewnątrz

Nowe Renault Captur posiada już stylistykę przodu nowej gamy Renault. Przednie światła w technologii LED posiadają kształt litery C, tak charakterystyczny dla pozostałych odświeżonych modeli z gamy francuskiego producenta. Patrząc w nocy z daleka na przód nowego Captura nie da się pomylić go z inną marką. Każdy z producentów usiłuje w ten sposób się wyróżniać, ale tutaj ciężko się pomylić. Przedni zderzak kształtem jest zbliżony do zderzaka nowego Clio, jednak Captur posiada elementy typowego crossovera. Są tu więc czarne plastikowe nakładki na błotniki i srebrne dodatki zderzaka mające podkreślić jego „crossover’owy” charakter. Podkreśla go dodatkowo zwiększony prześwit i duże koła z 18 calowymi felgami i oponami o wysokim profilu opony 55. Ciekawie wyglądają wloty powietrza  w dolnej części obu stron zderzaka. Widać że to nie atrapy, tylko naprawdę kierują powietrze na zewnątrz samochodu. Ma to poprawiać jego stabilność oraz poprawić chłodzenie hamulców.

Nowy Renault Captur zmienił się także patrząc na niego z profilu. Linie samochodu są mniej zaokrąglone, bardziej ostre i – co tu dużo mówić – ładniejsze.  Dolna linia okien zakończona jest chromowaną listwą biegnąca aż do klapy bagażnika. Stanowi ona optyczne połączenie nadwozia z dachem w kolorze czarnym. Wygląda to lekko i inaczej niż w samochodach konkurencji. Dół nadwozia podkreśla wysoka listwa o trójkątnym kształcie z chromowanym elementem, nadająca lekkości wysokiemu nadwoziu. Nowy Renault Captur może się podobać także z tyłu. Poprzedni model był nijaki, tutaj mamy duże światła w technologii LED, ponownie w kształcie litery C, nachodzące na klapę bagażnika. Klapa ta schodzi nisko aż do tablicy rejestracyjnej, umieszczonej na dużym, czarnym elemencie zderzaka zakończonym srebrną nakładką dyfuzora. Ponownie podkreśla to charakter samochodu i nadaje optyczne wykończenie.

Wreszcie kolory!

Cieszy mnie że Renault jest producentem, który w małych samochodach odchodzi z kolorystyką monotonnej szarości. Producent nie wciska klientom wyłącznie 25 odcieni szarego koloru, nazywanego dla większej estymy srebrnym metalic. Zarówno nowe Clio jak i Captur dostępne są w intensywnych i ładnych kolorach. Renault Captur dodatkowo można zamówić w różnych kolorach nadwozia i dachu. Samochód przez to nie wygląda nudno, a kombinacja możliwych wersji kolorystycznych sprawia że trudniej będzie spotkać dwa identyczne egzemplarze.

Napęd

Testowany przez nas samochód wyposażony był w 155-konny, czterocylindrowy, benzynowy silnik 1.3 TCe i automatyczną, siedmiobiegową skrzynię EDC. Moment obrotowy wynosi w nim 270 Nm które dostępne jest już od 1700 obr/min. Producent podaje, że auto w tej wersji przyspiesza od 0 do 100 km/h w 8,6 sekundy.  To bardzo udany silnik z wtryskiem benzyny pod wysokim ciśnieniem montowany oprócz Renault także w Dacii, Nissanie i Mercedesie.  Jednostka ta w mieście zapewnia przyzwoite przyspieszenia i bardziej pasuje do Captura niż wersja o mocy 130 KM. Mocniejsza wersja zapewnia lepszą dynamikę, a pamiętajmy że Renault Captur jest cięższy od Clio. Zatem mocniejszy silnik wydaje się być rozsądniejszym wyborem. Poza tym moim zdaniem mocy nie jest nigdy zbyt wiele, więc ucieszył mnie mocniejszy silnik. Tym bardziej że auto przetestowaliśmy na dłuższym dystansie, także z obciążeniem.

Wnętrze

Tutaj chyba zaszło najwięcej zmian na plus. Wnętrze Captura jest zbliżone do wnętrza nowego Clio, jednak są też pewne różnice. Oczywiście auto jest wyższe, więc odczuwalna przestrzeń wewnątrz wydaje się większa. Największą różnicą jest podniesiona środkowa część konsoli z lewarkiem, a w zasadzie joystickiem automatycznej skrzyni biegów. Pod nią wygospodarowano sporą przestrzeń na drobne przedmioty, czy telefony. Konsola stanowi swego rodzaju zawieszoną nad nią półkę. To ciekawe rozwiązanie i duży plus gdyż wreszcie nie brakuje miejsca na telefon czy okulary.

Powyżej znajduje się duży, pionowy  ekran systemu multimedialnego i zestaw 3 pokręteł regulacji jednostrefowej (!) klimatyzacji wraz z niezbędną guzikologią. To dobre rozwiązanie, gdyż podstawowe funkcje samochodu winne moim zdaniem być dostępne nie z ekranu dotykowego, tylko jednak poprzez dedykowane przyciski. Oczywiście ze względów bezpieczeństwa.

Dalej między fotelami znajduje się wgłębienie na kluczyk – kartę oraz przycisk hamulca z nazwy „ręcznego” wraz w przyciskiem włączania funkcji auto hold. Za nim producent umieścił uchwyty na napoje i podłokietnik z głębokim schowkiem.  Ciekawym rozwiązaniem jest schowek przed pasażerem, zaprojektowany jako wysuwana, całkiem sporej pojemności szuflada. Rozwiązanie to ułatwia korzystanie z niego, ale może sprawić trochę trudności przy bardzo wysokim pasażerze.

Fotele są miękkie  i bardzo wygodne, jednak mają dwa minusy. Brakuje regulacji podparcia lędźwiowego i regulacja pochylenia oparcia odbywa się nie za pomocą precyzyjnego pokrętła, tylko skokowo, za pomocą klasycznej „wajchy”.  Za to podobnie jak w Clio, Captur ma nowe bezpieczne i wygodne zagłówki.

Samochód posiada aż 4 gniazda USB (2 z przodu i 2 z tyłu) do ładowania elektroniki i podłączenia telefonu do systemu multimedialnego. To ilość która wreszcie zapewni wszystkim pasażerom zasilanie ich telefonów czy innego sprzętu.

Bagażnik

W bagażniku znajduje się praktyczna półka pod którą możemy zmieścić drobne lub płaskie przedmioty i wtedy podłoga bagażnika znajduje się na równi z dolną krawędzią klapy bagażnika ułatwiając załadunek. Możemy ją wyjąć i umieścić na jego dnie i wtedy korzystać z pełnej pojemności i wysokości bagażnika. Dobrym rozwiązaniem jest przesuwana tylna kanapa. Jeśli samochodem podróżują dwie osoby, wówczas możemy ją przesunąć do przodu i powiększyć pojemność bagażnika z 422 litrów do ponad 530. Miejsca z tyłu jest sporo, pasażerowie mają dość miejsca na nogi co nie jest oczywistością w małych samochodach, więc tu duży plus.

Easy Link

Dużą zmianą w nowym Capturze jest zastosowanie systemu multimedialnego Easy Link. Występuje on z dwoma rodzajami wysokiej jakości wyświetlacza: mniejszym poziomym 7 calowym i większym, 9,3 calowym w układzie pionowym. Testowany samochód wyposażony był w większy ekran wraz z nawigacją i genialnym nagłośnieniem BOSE.  Standardowym widokiem jest ekran podzielony na 3 części: nawigację, radio i menu telefonu. Widok ten można dostosować do swoich potrzeb, jednak taki podział sprawdza się w praktyce. W przeciwieństwie do rozwiązania w poprzednim modelu, producent poprawił znacznie jego ergonomię. Jednak znalezienie mniej potrzebnych opcji może wymagać przyzwyczajenia, gdyż niektóre elementy są schowane głębiej w menu.

Oczywiście po podłączeniu telefonu przewodem USB działa Apple Car Play i Android Auto. System działa płynnie, nie zawiesza się i jego obsługa nie nastręcza trudności. Może irytować tylko jedna rzecz – w menu MULTI-SENSE wybierając tryb jazdy np. sport, system po wyłączeniu silnika wraca za każdym razem do opcji standardowej. Niestety tylko w opcji sport mamy dostępny obrotomierz, w pozostałych trybach na desce rozdzielczej widzimy tyko prędkościomierz. Ponieważ dla mnie obrotomierz jest jednym z ważniejszych wskaźników, tryb sport był jedynie słusznym wyborem. Można jednak skonfigurować wyświetlacz w desce rozdzielczej pod siebie w trybie MySense, jednak z wrodzonego lenistwa pozostałem przy opcji sport.  Testowana wersja 1.3 TCe Intens posiadała także kamerę cofania wraz system kamer 360. Bardzo to lubię, bo działa to idealnie i nic nas nie zaskoczy przy manewrowaniu np. w ciasnym garażu podziemnym.

3, 2, 1… start

Po naciśnięciu guzika Start silnik 1.3 TCe odpala błyskawicznie, samochód jest dobrze wyciszony i nic nie stuka ani nie trzeszczy podczas jazdy. Sterowanie automatyczną skrzynią biegów EDC wymaga przyzwyczajenia. System nie jest mechanicznie połączony ze skrzynią, futurystycznego kształtu krótki joystick wymaga przytrzymania go nieco dłużej aby system jednoznacznie odczytał nasze intencje. Po 2 dniach jazdy jednak łatwo się do tego przyzwyczaić. Dużym plusem jest wyposażenie samochodu w łopatki zmiany biegów przy kierownicy, ale tutaj w testowanym egzemplarzu pojawił się mały zgrzyt. Otóż skrzynia działa bardzo szybko, błyskawicznie reaguje przy redukcjach na niższy bieg poprzez łopatki, jednak zmiana biegów w górę powoduje że po jej naciśnięciu możemy policzyć powoli do dwóch, zanim system zmieni bieg w górę. Przyznam że to było bardzo irytujące i być może była to wada testowanego egzemplarza, bo skrzynie te cechują się jednak bardzo szybką reakcją.

System wspomagania kierownicy działa progresywnie, auto jest dość precyzyjne i stabilne w prowadzeniu. Zawieszenie jest komfortowe, także dzięki zastosowaniu opon o wysokim profilu, które dodatkowo niwelują drobne nierówności. Auto w zakrętach prowadzi się dość pewnie, ale jest dosyć krótkie i jednak zastosowane opony o wysokim profilu raczej służą do komfortowego poruszania się, a nie do ekstremalnej jazdy po zakrętach.  Ciekawostką jest zastosowanie przez Renault hamulców bębnowych przy tylnych kołach. To nieco archaiczne rozwiązanie, ale widać producent postawił na obniżenie kosztów, a samochód nie wykazuje żadnych niepokojących objawów niestabilności przy mocnym hamowaniu, więc to działa. Trochę jednak nieufności wzbudza to w połączeniu z – na pierwszy rzut oka – małymi przednimi tarczami hamulcowymi. Jednak to tylko wrażenie optycznie – felgi mają aż 18 cali więc i tarcza wygląda na mniejszą. Szczególnie przy wysokiej oponie. Po sprawdzeniu danych technicznych okazuje się że ma przyzwoite 280 mm średnicy, więc jest OK.

Osiągi

Oczywiście silnik 1.3 TCe 155 KM jest wystarczająco mocny do jazdy miejskiej i poza miastem. Jednak na autostradzie przy pełnym obciążeniu 4 osobami, przy prędkości powyżej 130 km/h tej mocy zaczynało delikatnie brakować. Nie było to jednak odczuwalne przy jeździe w 1 czy 2 osoby. Dlatego uważam że silnik w wersji 155 KM jest optymalnym wyborem, zapewniając bardzo dobre przyspieszenia do 100 km/h, z fajnym dźwiękiem silnika przy wyższych obrotach i w miarę niskim apetytem na paliwo. Samochód w całym teście zużył 7,5 litra benzyny na 100 km. Jednak w mieście zużycie oscylowało w okolicach 8.0 l/100km, a poza miastem z kompletem pasażerów w okolicy 7.0 litra /100 km.

Autonomiczna jazda. No prawie.

Wisienką na torcie jest wyposażenie samochodu w system częściowo autonomicznej jazdy. Po włączeniu aktywnego tempomatu i guzika wspomagania prowadzenia samochód zaczyna jechać sam. Testowałem to w korku, poza miastem i to naprawdę działa! Auto samo przyspiesza do zadanej prędkości i hamuje za poprzedzającym samochodem. System utrzymuje odpowiedni dystans i sam skręca wykrywając pasy na jezdni. Niestety słabiej sobie radzi z żółtymi pasami przy zmianie organizacji ruchu i czasami potrafi się zgubić. Jednak system przypomina o trzymaniu rąk na kierownicy aby móc go korygować. Fajna rzecz i jednak świat niestety idzie w tym kierunku, aby powoli zacząć pozbawiać nas przyjemności samodzielnego kierowania samochodem. Oby jednak nie. Samochód ma także system wykrywania znaków drogowych, ale system jazdy półautonomicznej ich nie przestrzega i nie dostosowuje prędkości poniżej zadanej. Światła LED posiadają także funkcję automatycznej pracy świateł drogowych. To jednak trochę taki samochód dla lenia.

Podsumowanie

Bardzo polubiliśmy się z nowym Renault Captur. Auto jest po prostu bardzo ładne, występuje w żywych kolorach, można je kupić także w wersji dwukolorowej. Zapewnia komfortowe i żwawe poruszanie się, a przy tym to jednak niewielki samochód o długości Renault Clio, co ułatwia jazdę w mieście i parkowanie. To trochę większe i bardziej pakowne Clio, w modnym, podwyższonym nadwoziu typu crossover z terenowymi akcentami. Godna polecenia jest wersja Intens z dużym wyświetlaczem multimedialnym i jednak z silnikiem 1.3 TCe w wersji 155 KM. Zapewnia ona bardzo dobre osiągi i akceptowalne zużycie paliwa. No i ten system półautonomicznej jazdy!

Tekst i zdjęcia: Paweł Bielak

Nasze pozostałe testy znajdziecie tutaj.


Jeśli podoba Ci się to co robimy, to możesz nas wspierać za pośrednictwem serwisu PATRONITE, uzyskując dostęp do dodatkowych materiałów i atrakcji. Dla wspierających fanów przewidujemy między innymi: dostęp do zamkniętej grupy na facebooku, własny blog na naszej stronie, gadżety, możliwość spotkania z naszą redakcją, uczestniczenie w testach. Zapraszamy na nasz profil na PATRONITE.

2 komentarze do “Wielki, mały samochód. Test Renault Captur 1.3 TCe 155 EDC

  • 55 to raczej niski profil opony. Wysoki to 60 i więcej… Kolory – szarobure, jedyny wyjątek to pomarańcz i czerwony. Nie ma żółtego, zielonego… Hamulce bębnowe to raczej nie chęć oszczędzania, ale wkładanie „patentu” renault związanego z postojowym hamulcem elektrycznym opracowanym właśnie dla hamulców bębnowych. Kuriozalne (pod względem językowym) jest stwierdzenie, że „Światła LED posiadają także funkcję automatycznej pracy świateł drogowych.”

    Odpowiedz
    • Profil opony 55 przy jej szerokości 215 i 18 calowej feldze robi się jednak wysoki. To nie jest niska opona typu 165/55/15, zatem upieram się że to jest dość wysoki profil, tym bardziej że ostatnio jeździliśmy samochodami z oponami z profilem rzędu 35. Dostępne kolory to nie tylko czerwony i pomarańczowy. Są też niebieski, granatowy, różne szarości, biały plus fantastyczne kombinacje kolorów dachu. W połączeniu daje to ciekawy efekt kolorowego samochodu – proszę zajrzeć do konfiguratora. Co do hamulców – może Pan podać źródło tej informacji? Zaś co do „kuriozalnego stwierdzenia” o automatycznych światłach drogowych, to proszę o doprecyzowanie o co Panu chodzi.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *