Czarne jest białe. SEAT Leon FR Black 1.5 TSI DSG – test
Rozmowa o kolorach, szczególnie dwóch, może w dzisiejszych czasach okazać się ryzykowna. Wypuszczenie na rynek samochodu w wersji „Black” z daleka pachnie brakiem poprawności politycznej. A gdy samochód z serii „Black” jest… śnieżnobiały, mamy do czynienia z rasizmem porównywalnym chyba tylko z grą w szachy. Biały Seat Leon FR Black jest zatem pojazdem mocno nonkonformistycznym.
Leon III generacji
FR Black to limitowana edycja pożegnalna, bo mówimy tu o Leonie III generacji, czyli „starym” modelu. Po co zaprzątać sobie głowę starym, skoro dostępny jest już nowy? Powodów jest kilka. Po pierwsze, zawsze przez jakiś czas dostępne są oba modele. Nie mam na myśli rekordów typu Peugeot 404, który pozostawał w produkcji ładnych kilka lat po debiucie następcy, czyli 504. Po prostu zapasy starego modelu zawsze zostają, czasami też, zanim produkcja nowego rozkręci się na dobre, na taśmie pozostają oba. Po drugie, „stary” nie zawsze oznacza „przestarzały”. Szczególnie, gdy nowy model jest bardziej ewolucją niż rewolucją.
Skąd się wziął Leon?
Zresztą Leon zawsze miał szczęście. Pojawił się 20 lat temu, właściwie nie jako odrębny model, tylko jako uzupełnienie Seata Toledo. Przypomnijmy – Toledo II był eleganckim sedanem, a jednocześnie najładniejszym chyba samochodem opartym na ówczesnym VW Golfie. Jednak w tym segmencie sedan to trochę za mało, do oferty dołożono więc kompaktowego hatchbacka.
Zastosowano przy tym metodę ryzykowną, acz genialną w swej prostocie: od sedana odcięto bagażnik. Zwyczajnie, pionowo, tuż za tylną osią. Efekt okazał się całkiem udany, może dlatego, że ładnie narysowanej linii Toledo i tak nie udałoby się popsuć. Zabieg był przy tym doskonały ekonomicznie – poza tyłem reszta samochodów była identyczna. Nadwozie, włącznie z tylnymi drzwiami, wnętrze, no i silniki były takie same. Jakaż oszczędność w tłoczeniu części… Hatchback nie stał się jednak Toledo 5d, zdecydowano się wprowadzić nową linię modelową, nazwaną, zgodnie z tradycją Seata, „geograficznie” – Leon to miasto w hiszpańskiej Kastylii.
Nikt pewnie wtedy nie przewidywał, że decyzja okaże się niemal prorocza. Gdy dla Seata nastały trudne czasy psującego każdy projekt Waltera daSilvy, Toledo stało się potwornie brzydkim minivanem. Leon miał więcej szczęścia, bo z całej ówczesnej gamy wyglądał w miarę przyzwoicie. W efekcie Toledo nikt nie chciał kupować i po kilku latach po cichu zniknęło. Po kilku następnych powróciło, tym razem jako klon Skody Rapid. Taki „badge engineering” oczywiście nie spodobał się klientom i ostatecznie Toledo zniknęło na dobre. A Leon się trzyma, głównie dzięki modelowi, o którym właśnie rozmawiamy, czyli III generacji.
Leon FR Black
Na rynku jest już siedem lat, czyli dość długo. Przed czterema laty poddano go liftingowi, wszystko wskazuje więc na to, że jego czas rzeczywiście dobiegł końca. Tym bardziej, że skoro pojawił się nowy Golf, odnowić trzeba było wszystkie oparte na nim modele. Ale Leon III to nadal propozycja warta rozważenia. Przede wszystkim, w finalnej odsłonie znajdziemy niemal wszystko to, co w nowym modelu. Ten sam układ napędowy: silnik 1.5 TSI o mocy 150 KM połączony z siedmiobiegową przekładnią DSG. Te same pakiety bezpieczeństwa, cyfrowe wskaźniki czy bardzo wygodne fotele. Jedyny element „zapóźniony technologicznie” to centralny ekran, mały i niewygodny w obsłudze. Ale kamera cofania daje wyraźny obraz, wspomagany liniami prowadzącymi. Jest też dobrze grające audio Beats. W serii FR Black dostajemy fotele pokryte alcantarą, osiemnastocalowe felgi (czarne) i otwierany dach. Jak na „stary” model to całkiem bogato.
Jedziemy
Silnik 1.5 TSI to chyba najlepszy wybór do Leona, doskonale równoważy osiągi i spalanie. W normalnym trybie jazdy potrafi – oczywiście podczas spokojnej i płynnej jazdy – zużyć 6,3 litra na 100 km. W korkach lub w trybie sportowym łatwo jest przekroczyć osiem litrów. Ale tryb sportowy pokazuje, że 150 KM to wcale niemało, daje też pole do popisu skrzyni DSG.
Ten silnik to w ogóle zmyślna konstrukcja. Przy niewielkim obciążeniu, na przykład podczas jazdy ze stałą prędkością, wyłącza dwa cylindry. Do jej utrzymania potrzeba niewiele mocy, a więc wszystkie cylindry pracować nie muszą. Wystarczy jednak dodać gazu, aby wyłączone cylindry natychmiast wróciły do pracy. To samo przy hamowaniu – po odjęciu gazu cylindry się wyłączają, ale przy naciśniętym hamulcu włączają z powrotem, żeby zwiększyć hamowanie silnikiem. Wynalazek nie jest nowy, ale na ogół stosowany w silnikach o większej liczbie cylindrów. Podobne rozwiązanie funkcjonowało w poprzedniej wersji, czyli 1.4 TSI, jednak te silniki powszechnie uważane były za nietrwałe i awaryjne. 1.5 TSI jest konstrukcją zupełnie nową i może problemów z żywotnością nie będzie. Dodać należy, że system pracuje zupełnie niezauważalnie, bez jakichkolwiek szarpnięć czy mylenia kolejności zapłonu. Zawieszenie spokojnie wytrzymuje bardziej dynamiczną jazdę, w zakrętach trzyma, choć nie jest niepotrzebnie i sztucznie usztywnione.
Stary czy nowy?
Oczywiście, w nowym modelu to wszystko będzie może ciut lepsze, będzie też możliwość zamówienia silnika eTSI, czyli z miękką hybrydą. Ale Leona III nadal trudno nazwać „starym”. Czy warto rzucać się na nowy model? I tak, i nie (nasz test nowej wersji tutaj). W salonach generacje III i IV nadal stoją obok siebie. Jeśli komuś nie zależy na nowości, powinien rozważyć zakup Leona III, szczególnie w atrakcyjnej cenowo wersji FR Black. Okazji do kupienia nowego modelu przecież i tak nie zabraknie. A biały samochód w wersji „Black” to przecież rzadkość. Chociaż, oczywiście, można wybrać czarny.
Tekst: Bartosz Ławski, zdjęcia: Paweł Bielak
SEAT Leon III i IV generacji:
Nasze pozostałe testy znajdziecie tutaj.
Jeśli podoba Ci się Overdrive i to co robimy, to możesz nas wspierać za pośrednictwem serwisu PATRONITE. Uzyskasz dostęp do dodatkowych materiałów i atrakcji. Dla wspierających fanów przewidujemy między innymi: dostęp do zamkniętej grupy na facebooku, własny blog na naszej stronie, gadżety, możliwość spotkania z naszą redakcją, uczestniczenie w testach. Zapraszamy na nasz profil na PATRONITE.