Rozsądny jak taksówkarz. Dacia Logan TCe 100 LPG – test
Gdyby urządzić konkurs na najlepszą taksówkę, kandydatów na pewno by nie zabrakło. Podium – wiadomo – niezniszczalne Mercedesy z wolnossącymi dieslami, od W115 do W124. Żółte nowojorskie Checkery, londyńskie czarne Austiny. Ale też paryskie Peugeoty 404 i 504, również nie do zabicia. Właściwie każde wielkie miasto mogłoby wystawić swojego zawodnika. Garbusy z Mexico City, Toyoty Crown z Tokio, Wołgi z Moskwy i tak dalej. Warszawa wystawiłaby pewnie… Warszawy, uwiecznione jako taksówki w licznych filmach (choćby „Nie lubię poniedziałku”) albo Polskie Fiaty, równie popularne w życiu i w filmie („Zmiennicy”). To wszystko jednak historia. Dzisiaj po Nowym Jorku jeżdżą Nissany NV200 i Priusy, londyńskie „black cabs” są elektryczne, a w Warszawie… No właśnie, warszawskie taksówki to głównie hybrydowe Toyoty Corolle albo Fiaty Tipo z instalacją gazową.
Dacia Logan trzeciej generacji
Ale do konkursu może stanąć nowy zawodnik, samochód zbudowany tak, jakby konstruktorzy przewidzieli jego taksówkową przyszłość. To Nowa Dacia Logan – już trzeciej generacji, auto dawno we flocie taksówkowej niewidziane. Owszem, pierwsze Logany cieszyły się pewną popularnością, ale już zamiast Logana II korporacje częściej wybierały minivana Lodgy. Nowa Dacia Logan ma jednak parę atutów, które mogą zainteresować przedsiębiorstwa zajmujące się przewozem osób. To dość pojemny jak na swoją wielkość sedan, spokojnie przewożący cztery osoby z bagażem. Oczywiście, cierpi na przypadłość sedanów segmentu B, zaprojektowanych poprzez dodanie „kufra” do nadwozia hatchbacka, czyli potworną nieproporcjonalność. Bo nowy Logan to w zasadzie Sandero z dołożonym bagażnikiem, i to dołożonym mocno na siłę. Z drugiej jednak strony, w tym segmencie walory użytkowe liczą się bardziej niż estetyczne, a użytkowość to drugie imię Logana.
XXI wiek!
Oddajmy jednak cesarzowi, co cesarskie – Logan wreszcie jest samochodem z XXI wieku. Płytę podłogową, zatem też wiele rozwiązań technicznych, dzieli z Clio i Capturem. Owszem, nadal jest budżetowy, ale skok jakościowy trudno przeoczyć. Co prawda po wejściu do nagrzanego w słońcu samochodu czuje się charakterystyczny zapach nienajwyższego lotu tworzyw sztucznych, ale to akurat da się znieść. Fotele przestały być niewygodnymi i niebezpiecznymi krzesełkami, są teraz takie jak w Renault, tyle tylko, że pokryte tańszą tapicerką.
Na pokładzie mamy automatyczną klimatyzację, kamerę cofania, nawet elektryczny hamulec ręczny. Nowy ekran centralny ma lepsze multimedia, włącznie z nawigacją. Obok umieszczono zresztą uchwyt na telefon, z własnym gniazdem USB do ładowania. Bo do łączności nie jest potrzebne – Apple Car Play i Android Auto działają bezprzewodowo. Na poziomie jest też wyposażenie w systemy bezpieczeństwa i wspomagania – asystent awaryjnego hamowania, kontroli martwego pola, wspomaganie parkowania z czujnikami z przodu i z tyłu oraz kamerą cofania itd.
Uwaga! Gryzie!
Owszem, oszczędności widać na każdym kroku. Logan potrafi ugryźć – klapę bagażnika podtrzymują wielkie, wnikające do wnętrza zawiasy przytrzymywane dużymi sprężynami. Potrafią one po otwarciu klapy odbić i można dostać w głowę. Zamek klapki schowka, ostry i wystający, kaleczy palce przy wyjmowaniu czegokolwiek i tak dalej. Ale po pierwszej lekcji już wiadomo, jak się z tym obchodzić. Poza tym, w porównaniu z poprzednimi generacjami, to naprawdę rewolucja jakościowa i użytkowa. Kto oczekuje więcej, niech nie kupuje Dacii, proste.
Napęd to atut
Wybór silników w Loganie ogranicza się do jednej jednostki – trzycylindrowej 1.0 TCe o mocy 100 KM. Ale – uwaga – fabrycznie wyposażonej w instalację LPG. Słowo „fabrycznie” należy w tym przypadku rozumieć literalnie – tak, instalacja gazowa montowana jest na taśmie w zakładzie produkcyjnym. Mamy więc pełną gwarancję na oba rodzaje napędu, benzynowy i gazowy. Mamy też dzięki temu, na obu rodzajach paliwa, zasięg 1000 kilometrów. Oczywiście, kierowca nie wie, na jakim paliwie akurat jedzie, dopóki w komputerze pokładowym nie wybierze podwójnego wskaźnika zużycia. Wtedy widać, ile gazu lub benzyny zużywamy. Można się, naturalnie, między paliwami przełączać ręcznie. Nie jest to jednak potrzebne, komputer zawsze obliczy to lepiej. A gazu pali to niewiele, zdarza się, że tyle samo co benzyny, czyli jakieś siedem litrów.
Nowa Dacia Logan zyskała też („wreszcie” po raz kolejny) sześciobiegową skrzynię. Nie jest mistrzynią krótkiego skoku, ale wrażenie mieszania widelcem w misce makaronu to już tylko wspomnienie. Co zaś najlepsze, ten skromny pojemnościowo i mocowo silniczek jest całkiem żwawy i elastyczny, na gazie nawet bardziej niż na benzynie. Podciąga się bez protestu z 1500 obrotów, nie ma przy tym uciążliwego klekotu duszonej na niskich obrotach trzycylindrówki. Jedzie, skręca, hamuje, zawieszenie, zestrojone na drogi „rynków wschodzących” poradzi sobie z gorszą nawierzchnią niż ta na warszawskich ulicach. Da się z tym żyć, naprawdę.
Brak emocji, tylko ekonomia
Ale Logana nie kupuje się dla emocji, tu najważniejszy jest kalkulator. Liczby nie kłamią – Logan TCe 100 LPG w droższej wersji Comfort i ze wszystkimi dostępnymi pakietami, włącznie z Keyless Entry, kosztuje 64 tysiące złotych. Sześćdziesiąt cztery tysiące. Pokażcie mi na rynku drugi taki samochód, z takim wyposażeniem, z bagażnikiem o pojemności 530 litrów i fabrycznym gazem – w takiej cenie. Rozsądek podpowiada, ze to dobry wybór. Na taksówkę, rzecz jasna…
Tekst: Bartosz Ławski, zdjęcia: Paweł Bielak
Nasze pozostałe testy znajdziecie tutaj.
Jeśli podoba Ci się Overdrive i to co robimy, to możesz nas wspierać za pośrednictwem serwisu PATRONITE. Uzyskasz dostęp do dodatkowych materiałów i atrakcji. Dla wspierających fanów przewidujemy między innymi: dostęp do zamkniętej grupy na facebooku, własny blog na naszej stronie, gadżety, możliwość spotkania z naszą redakcją, uczestniczenie w testach. Zapraszamy zatem na nasz profil na PATRONITE.