Mercedes wśród furgonetek. Mercedes Sprinter 317 CDI – test
Protoplasta naszego dzisiejszego bohatera zajmuje honorowe miejsce w fabrycznym muzeum. Właściwie nie jest jeszcze nawet Mercedesem – pochodzi z roku 1897, a więc to jeszcze Daimler. Ale już wtedy w firmie przeczuwano, że samochody użytkowe będą interesem równie dochodowym, jak osobowe. W ciągu kilkudziesięciu lat autobusy, ciężarówki i furgony z gwiazdą zyskały popularność nie tylko w Europie. Ale pierwszym typowym furgonem, czyli realnym przodkiem dzisiejszego Sprintera, był model 319 z roku 1955. Oczywiście, nazwanie modelu 319 furgonem to wręcz obraźliwe uproszczenie. To był prawdziwy samochód wielozadaniowy. Mógł być busem dla kilkunastu osób, ambulansem, pick-upem, holownikiem – wszystkim, czego akurat klient potrzebował. Dokładnie tak, jak dzisiejsze auta dostawcze. Czterdzieści lat później pojawił się Mercedes Sprinter. Zbudowano go już według nowoczesnych zasad – silnik wysunięto przed kabinę, miejsce kierowcy opracowano tak, aby dawało komfort prawie taki sam, jak w samochodzie osobowym.
Mercedes Sprinter trzeciej generacji
Życie modeli użytkowych jest dłuższe, dlatego dzisiaj mamy dopiero trzecią generację Sprintera. Ale pierwsza wygląda przy niej już tak, jak w 1995 roku stary 319 przy pierwszym Sprinterze właśnie. Samochód nadal jest naprawdę wielozadaniowy – dostępny z kilkoma rozstawami osi, wysokościami nadwozia i po raz pierwszy z wyborem trzech rodzajów napędu. Czyli przednim, tylnym, bądź 4×4. Do tego różne moce silników, a zatem różne ładowności – no i (też po raz pierwszy) wariant całkowicie elektryczny. Jednak samochód testowy to klasyka gatunku. Zamknięte, blaszane nadwozie typowego furgonu i napęd na tylną oś. W dodatku to największy z dostępnych rozmiarów – długi na 7 metrów i wysoki na 2,80 metra. Naprawdę kawał samochodu. Waży sporo, a że zarejestrowany jest na DMC 3,5 tony (czyli prawo jazdy kat. B), nieco cierpi na tym ładowność. Wynosi tonę, choć z całą pewnością samochód byłby w stanie udźwignąć znacznie więcej.
Największy i najmocniejszy
Największe nadwozie to także najmocniejszy silnik. Dwulitrowy Diesel ma 170 KM i moment 400 Nm. Sprzężono go z typowym dla Mercedesa dziewięciobiegowym automatem, i jest to połączenie dające nie tylko fantastyczną dynamikę, ale też bardzo oszczędne. W mieście trudno przekroczyć 9 litrów, w trasie, dzięki dużemu zbiornikowi (93 litry) można bez problemu przejechać ponad tysiąc kilometrów. Kabina jest przy tym doskonale wyciszona i charakterystyczny dźwięk silnika wysokoprężnego ledwo słychać. Dawno temu, gdy silniki znajdowały się w zasadzie w kabinie, pomiędzy siedzeniami, czasami trudno było rozmawiać. Dzisiaj akustycznie samochody dostawcze spokojnie dorównują osobowym i jazda zupełnie nie męczy.
Wnętrze
O zmęczeniu w ogóle trudno tu mówić. Fotel jest naprawdę bardzo wygodny, ma przy tym hydrauliczne resorowanie. Ja akurat tego nie lubię, bo jednak mocno buja, więc zawsze od razu blokuję. Ale wiele osób, szczególnie raczej ciężkich, bardzo to ułatwienie doceni. Pozycja za kierownicą jest zatem prawie identyczna jak w autach osobowych. Tak samo ustawiona jest kierownica, identyczna jak w – powiedzmy – klasie C. Dokładnie taka sama jest też kolumna, z dźwignią wyboru biegów po prawej stronie i tą po lewej, obsługującej kierunkowskazy i wycieraczki.
Wyposażenie też nie odbiega od tego, co mamy w samochodzie osobowym. Automatyczna klimatyzacja, system multimedialny MBUX (ten od „Hej, Mercedes”) z dużym ekranem 10,25 cala. To znaczy duży on jest w osobowych, tutaj, w Sprinterze, wydaje się wręcz mały… Ogromnym ułatwieniem jest system kamer 360˚ – manewrowanie tym wielkim klocem jest naprawdę dziecinnie proste. Zresztą widoczność jest naprawdę dobra, lusterka duże i podzielone, jak to zwykle w dostawczakach. Siedmiometrowy Mercedes Sprinter oczywiście nie wszędzie wjedzie, ale nawet na ciasnych parkingach zaparkuje i wyjedzie bez problemu. Trzeba jednak pamiętać, że za tylną osią ciągnie się jeszcze dobry metr samochodu. No i zamocowany na stałe potężny hak – nieźle chroni przed wjechaniem w tył, bo wszyscy grzecznie trzymają odległość. Kamerę cofania można zresztą przestawić tak, żeby była na hak skierowana, co może być bardzo pomocne przy dopinaniu przyczepy.
Na trasie przyda się adaptacyjny tempomat, a w mieście Auto Hold, działający po mocniejszym wciśnięciu hamulca. Generalnie ten wielki Mercedes Sprinter wręcz zachwyca komfortem. Ktoś, kto pamięta samochody dostawcze sprzed kilkudziesięciu lat, długo nie będzie mógł wyjść z podziwu. Na przykład ESP z funkcją niwelowania bocznych podmuchów wiatru. Działa to perfekcyjnie, owszem, czuje się, że wieje, ale nie trzeba nawet reagować kierownicą. Tutaj na każdym kroku widać, że samochód skonstruowano z myślą o kierowcy.
Ładownia
Po ładowni Sprintera można spacerować – jest osłonięta płytami z obu stron, a podłogę wyłożono gumą. Haki do mocowania pasów są wszędzie, a na obu burtach znajdziemy listwy do kotwiczenia. Dzięki oknom w dachu do ładowni wpada sporo światła, są też mocne lampy. Tylne drzwi otwierają się pod kątem 270 stopni, niemal całkowicie odkładając na boki. Boczne są na tyle duże, że i przez nie można władować paletę z wózka widłowego. Oczywiście, tak wielkie wnętrze aż się prosi o zabudowę. Albo specjalistyczną, warsztatową, albo – na przykład – kampera. Ten rozmiar Sprintera jest dość popularny wśród firm budujących kampery, czemu trudno się dziwić.
Mercedes wśród blaszaków
Ale ten Mercedes wśród blaszaków ma swoją cenę. 230 tysięcy netto to sporo. Jednak ten akurat wariant to oferta głównie flotowa, dla korporacji transportowych. A tutaj, jak wiadomo, pole do negocjacji jest tym większe, im większe samo zamówienie. Oczywiście, z wielu elementów dodatkowego wyposażenia można zrezygnować. Ale czy ktoś będzie jeszcze chciał męczyć się w samochodzie bez choćby klimatyzacji i automatu – szczerze wątpię.
Tekst: Bartosz Ławski, zdjęcia: Paweł Bielak
Jeśli podoba Ci się Overdrive i to co robimy, to możesz nas wspierać za pośrednictwem serwisu PATRONITE. Uzyskasz dostęp do dodatkowych materiałów i atrakcji. Dla wspierających fanów przewidujemy między innymi: dostęp do zamkniętej grupy na facebooku, własny blog na naszej stronie, gadżety, możliwość spotkania z naszą redakcją, a także uczestniczenie w testach. Zapraszamy zatem na nasz profil na PATRONITE.
Mam pytanie czy nadwozie w tych sprinterach jest ocynkowane czy nadal gnije jak w poprzednikach bo mam zamiar kupić i się zastanawiam
Podobno już nie rdzewieją. Tak twierdzi producent.