Bawarskie poprawki. Alpina B5, B7, B8 i XB7 – pierwsza jazda
Pan Burkard Bovensiepen z miejscowości Buchloe w Bawarii (dzisiejszy wpis ewidentnie sponsoruje litera B) mógł wieść spokojne i dostatnie życie dziedzica znanej i zasłużonej familii. Młodego inżyniera fascynowała jednak motoryzacja. Jego ulubioną marką, jak przystało na Bawarczyka, było BMW. Zamiast przejmować rodzinną wytwórnię maszyn do pisania postanowił zająć się przerabianiem samochodów. Na pierwszy ogień poszedł model 1500, czyli tzw. Neue Klasse. Poprawki pana Bovensiepena okazały się na tyle udane, że w 1965 roku dawna marka maszyn biurowych Alpina stała się oficjalnym tunerem BMW.
Alpina – poprzez sport do producenta samochodów
Oczywiście, takich zakładów jest mnóstwo. Niewiele jednak odnosi znaczące sukcesy i staje się osobną marką, czy też submarką swojego dostawcy samochodów. Alpina widać zasłużyła na wpis do rejestru producentów samochodów, zapewne głównie dzięki sukcesom w sporcie. Seryjnie zdobywane tytuły mistrzostw DTM i GT, obecność za kierownicami takich gwiazd Jacky Ickx czy James Hunt to wystarczające dowody na sukces. Od lat współpraca między markami nie ogranicza się do sprzedawania Alpinie gotowych BMW. Znaczna część prac projektowych prowadzona jest wspólnie, a samochody BMW Alpina powstają na taśmie produkcyjnej BMW. Do Buchloe jadą już tylko dla wykończenia.
Współczesne samochody
Dzisiejsze modele Alpiny mają zmienione nie tylko silniki, ale też opracowane od podstaw zawieszenia czy układy hamulcowe. Firma z Buchloe dba przy tym o wybór modeli, które przeprojektowuje – na przykład nie tyka w ogóle niczego z przednim napędem, nie zajmuje się też elektrykami. Po prostu pan Bovensiepen (senior, firmą zarządzają już jego synowie) nie jest, delikatnie mówiąc, fanem elektryfikacji. Hybrydy, owszem, ceni, ale ze swojego, inżynierskiego punktu widzenia elektryki nie dysponują potencjałem pozwalającym całkowicie wyeliminować samochody choćby częściowo spalinowe.
Alpina Roadshow 2021
Mimo prawdziwej ekskluzywności – roczna produkcja to mniej więcej 1700 samochodów – Alpina nie unika nowych rynków, dzięki czemu jest oficjalnie obecna także w Polsce. Umożliwiono nam poznanie samochodów ze szczytu oferty, czyli modeli B5, B7, B8 i XB7. Wszystkie mają ośmiocylindrowe silniki o pojemności 4,4 litra, mocy 621 KM i momencie obrotowym 800 Nm. Dane godne supersportowych samochodów spod znaku M, ale Alpina z serią M nie konkuruje. Tutaj liczy się przede wszystkim komfort, osiągi mają mu być podporządkowane. I rzeczywiście – to aż niewiarygodne, co zrobili z zawieszeniami tych samochodów. Każdy – od piątki, poprzez ósemkę, aż po ogromnego SUV-a XB7 – prowadzi się jak luksusowa limuzyna. No dobrze, siódemka jest luksusową limuzyną i pneumatyczne zawieszenie także w standardowym BMW jest doskonałe. Ale Alpina dała radę połączyć ogień z wodą perfekcyjnie – komfort pozostał, a pojawiła się sportowa dokładność i sprężystość.
Zawieszenie idealne?
Nawet zwykle poruszający się z gracją gdańskiej szafy SUV XB7, chociaż płynący po drodze miękko jak latający dywan, pewnie i bez wahania wchodzi w zakręty (wierzyć się nie chce, że ten komfort uzyskano na felgach w rozmiarze 23 cali). Oczywiście, B5 ma z nich wszystkich najbardziej sportowy charakter. Jednak nawet tutaj zachowano idealny balans dający poczucie absolutnej pewności i kontroli nad samochodem. Przyznaję, że dawno nie jeździłem samochodami z równie genialnym zawieszeniem, trudno nawet znaleźć porównanie. Oczywiście, przy spokojnej jeździe silnik cichutko, ale wyraźnie mruczy. Wskazówka obrotomierza ledwo wychyla się ponad jedynkę, i właściwie nic nie zachęca do wykorzystywania tej potężnej mocy. Ale, gdy trzeba na przykład wyprzedzić, przyspieszenie jest natychmiastowe. Oprogramowanie skrzyni to też dzieło Alpiny i dzięki temu wydaje się, ze WLTP po prostu nie istnieje. Reakcja na gaz jest naprawdę natychmiastowa, co imponuje szczególnie w przypadku potężnego XB7.
No właśnie, WLTP – Alpina korzysta z bycia niszowym producentem i nie musi niczego ograniczać. Wychodzi na to, że nawet z Unią Europejską można się dogadać. Może zresztą po prostu trafiono na kogoś normalnego (o ile jeszcze tacy urzędnicy w Brukseli zostali). Tak czy inaczej, Alpina jest samochodem z innego świata – tego, w którym najważniejszy jest kierowca i jego satysfakcja, a nie paragrafy w przepisach.
Ponad premium
A klienci Alpiny to ludzie, którzy jeżdżą dużo i raczej szybko. Firma pozycjonuje się wyżej od segmentu premium, jednak niżej niż na przykład Bentley. Uważa, że ktoś, kto wyrósł ze zwykłego, nawet najdroższego BMW, prędzej zamówi Alpinę niż przesiądzie się do innej marki. A jeżeli już to zrobi, na celownik weźmie raczej właśnie Bentleya lub Rolls-Royce’a niż, powiedzmy, Lamborghini. Które, notabene, produkuje rocznie znacznie więcej samochodów niż Alpina…
Te samochody mają jeszcze jedną zaletę – są doskonałą inwestycją. Każda Alpina staje się klasykiem, a ze względu na ich ograniczoną liczbę dodatkowo bardzo poszukiwanym. Na tym nie da się stracić. Inny świat, odległy, ale na wszelki wypadek warto wiedzieć. W końcu ludzie wygrywają majątki na loterii…
Tekst: Bartosz Ławski, zdjęcia: Paweł Bielak
Nasze pozostałe testy znajdziecie tutaj.
Jeśli podoba Ci się Overdrive i to co robimy, to możesz nas wspierać za pośrednictwem serwisu PATRONITE. Uzyskasz dostęp do dodatkowych materiałów i atrakcji. Dla wspierających fanów przewidujemy między innymi: dostęp do zamkniętej grupy na facebooku, własny blog na naszej stronie, gadżety, możliwość spotkania z naszą redakcją, uczestniczenie w testach. Zapraszamy zatem na nasz profil na PATRONITE.