MotoryzacjaNajważniejszeTesty

Większy, czyli mniejszy. Skoda Scala 1.5 TSI DSG7 Monte Carlo – test

Wśród samochodów zbudowanych na bazie Volkswagena Golfa Skoda Octavia zawsze wystawała ponad teoretycznie przypisany sobie segment kompaktów. Wraz z każdym kolejnym modelem rosła, aż w końcu pomiędzy Fabię a Octavię spokojnie można było wcisnąć dodatkowy samochód. Wymyślono zatem model Rapid – taką mniejszą Octavię, też pięciodrzwiowy liftback, ale skonstruowany na platformie Polo, Ibizy & Co. Rapid był samochodem idealnie nijakim, ginął w tłumie tak doskonale, że nadawałby się do napadu na bank – nikt ze świadków nie umiałby go opisać. Jednak Rapid miał też wersję bardziej – tak to nazwijmy – „lajfstajlową”, czyli model Spaceback. To z kolei był trochę dłuższy hatchback, jednak dużo przyjemniejszy dla oka i – szczególnie w wyższych specyfikacjach – wyglądający mniej „budżetowo”.

Skoda Scala 1.5 TSI 150 KM 7DSG Monte Carlo
Scala – następca Rapida?

Dzisiaj Octavia odjechała już od segmentu C o dobre kilkadziesiąt centymetrów. Jej 469 cm to już prawie pełnoprawny segment D. A z kolei Rapid doczekał się następcy – modelu Scala. W zasadzie następcy doczekał się Rapid Spaceback, bo Scala jest bardzo podobnie wymyślona. Pięciodrzwiowy liftback zniknął w niepamięci, natomiast Skoda Scala posłużyła jako baza dla małego, a bardzo sympatycznego, crossovera Kamiq. Czyli reprezentantem Skody w segmencie kompaktów jest teraz wyłącznie Scala. Mimo, że zbudowano ją na platformie MQB A0, czyli tej od Polo, jest wręcz większa od Golfa o całe osiem centymetrów. Ma też przyzwoity rozstaw osi 265 cm, co zapewnia dużo miejsca także na tylnym siedzeniu.

Skoda Scala Monte Carlo

Podobnie jak Rapid Spaceback, Skoda Scala może być bardzo atrakcyjna wizualnie. Lepsze wersje wyróżniają się tylną klapą z dużą, zachodzącą pomiędzy światła szybą, spojlerem, szklanym dachem itp. Ale zdecydowanie najciekawsza jest – owszem, najdroższa – wersja Monte Carlo. Dla Skody to nic nowego – już 10 lat temu użyto tej nazwy dla specjalnej serii Fabii. A pierwsze Skody z edycji nazwanej Monte Carlo wyprodukowano w roku 1936, kiedy to model Popular zajął drugie miejsce w swojej kategorii. Późniejsze zwycięstwa rajdowe wręcz trudno policzyć – najpierw Octavia WRC, potem Fabia w różnych specyfikacjach wygrywały jak chciały. Dlaczego wersję Monte Carlo ofiarowano (poza Fabią, naturalnie) także Scali i Kamiqowi, wiedzą tylko marketingowcy Skody. Ale przyznać trzeba, że Scala Monte Carlo wygląda rewelacyjnie.

1.5 TSI 150 KM 7DSG

Jeśli natomiast chcemy, aby samochód nie tylko wyglądał, ale i jeździł jak trzeba, wybór może być tylko jeden: silnik 1.5 TSI o mocy 150 KM. Warto też do niego wybrać siedmiobiegową przekładnię DSG. To chyba najlepsza jednostka napędowa, jaką koncern VAG może dziś zaoferować do swoich mniejszych modeli. Podstawowym silnikiem jest, oczywiście, trzycylindrowy 1.0 TSI. Ale, szczególnie w specyfikacji Monte Carlo, naprawdę lepiej trzymać się od niego z daleka. Półtoralitrowy ma nieporównywalnie wyższą kulturę pracy, potrafi też być równie oszczędny. Sześć litrów to wynik bardzo łatwy do osiągnięcia. Scala natomiast wydaje się być nieco bardziej dynamiczna niż identycznie zmotoryzowany Kamiq. Ale to pewnie zasługa tego, że jest jednak niższa i lżejsza. Niewiele, drobną różnicę da się jednak odczuć.

W samochodzie testowym znajduje się Dynamic Chassis Control z wyborem trybów jazdy, od Eco po Sport, alternatywnie można wybrać obniżone o 20 mm sportowe zawieszenie. Sportowe nastawy można też wybrać w trybie Individual, zachowując przy tym na przykład oszczędniejszą charakterystykę pracy silnika. Byle nie Eco, bo nie po to kupuje się większy i mocniejszy silnik, żeby jeździł jak najsłabszy. Co prawda egzemplarz testowy udało się zarejestrować jeszcze w zeszłym roku, nie jest więc do końca „popsuty” normą Euro6d. Jak będzie z samochodami z aktualnej produkcji nie wiem, obawiam się jednak, że nowe oprogramowanie skutecznie zniechęci do dynamicznej jazdy.

Sportowe wnętrze

Skoda Scala z Kamiqiem dzieli także wnętrze. Na szczęście nie zostało jeszcze popsute najnowszymi, dotykowymi pomysłami VAG, wszystko jest więc na swoim miejscu, a multimediami daje się jeszcze normalnie sterować. Typowe dla wersji Monte Carlo są świetne kubełkowe fotele, szklany dach i sportowa kierownica. Ta – uwaga – pochodzi z Octavii RS, i jest to chyba obecnie najlepsza z kierownic używanych w całym koncernie. Jedyna wada – ktoś specyfikując ten egzemplarz zapomniał dodać pakiet zimowy, czyli ogrzewanie foteli i kierownicy. To niewielki wydatek, a w chłodne dni naprawdę jego brak daje się odczuć.  Poza tym – jak to w Skodzie – wszystko jest bardzo porządnie wykonane, nigdzie nie straszy tandeta, nic nie skrzypi ani nie stuka. Naprawdę, mówienie o Skodzie, że to samochody budżetowe, to zwykła obraza…

67 czy 120 tysięcy…?

Tym bardziej, że Skoda ceni się niemal jak premium. Dobrze wyposażona Scala Monte Carlo z silnikiem 1.5 TSI, skrzynią DSG i kilkoma dodatkami kosztuje, bagatela, 120 tysięcy złotych. Porównywalna Octavia będzie droższa, choć taką z silnikiem 1.0 TSI można mieć taniej. Podobnie z Golfem – tylko bazowe będą tańsze. Z kolei najtańsza Scala, taka z najsłabszym silnikiem, kosztuje 67 tysięcy. Ale to wersja „cennikowa” – wątpię, aby ktokolwiek taki samochód wybierał. Monte Carlo natomiast to owszem, wydatek, za to jednak z bazową specyfikacją absolutnie nieporównywalny.

Skoda Scala 1.5 TSI 150 KM 7DSG Monte Carlo

Tekst: Bartosz Ławski, zdjęcia: Paweł Bielak

Nasze pozostałe testy znajdziecie tutaj.


Jeśli podoba Ci się Overdrive i to co robimy, to możesz nas wspierać za pośrednictwem serwisu PATRONITE. Uzyskasz dostęp do dodatkowych materiałów i atrakcji. Dla wspierających fanów przewidujemy między innymi: dostęp do zamkniętej grupy na facebooku, własny blog na naszej stronie, gadżety, możliwość spotkania z naszą redakcją, uczestniczenie w testach. Zapraszamy zatem na nasz profil na PATRONITE.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *