ModeleMotoryzacja

Marzenia w pudełku zapałek.

Legenda głosi, że jedne z najpopularniejszych zabawek świata powstały właściwie przypadkiem. Trudno to wykluczyć, bo większość z dobrych rzeczy na tym świecie zawdzięczamy właśnie przypadkowi.

W roku 1953 córka współwłaściciela firmy Lesney, Jacka Odella, otrzymała zakaz przynoszenia do szkoły zabawek – no chyba, że mieszczących się w pudełku po zapałkach. Firma Lesney produkowała metalowe zabawki już od kilku lat, od roku 1947. Żadna z nich jednak nie zmieściłaby się do rzeczonego pudełka. Inżynier Odell przeskalował więc plany walca drogowego, który akurat produkowano, i na ich podstawie wykonał małą wersję, która do pudełka zapałek się mieściła. Mały walec przyniesiony przez pannę Odell spodobał się wszystkim dzieciom, zaradny tatuś postanowił więc pogadać ze wspólnikami. I tak właśnie powstały Matchboxy.

Poza nazwą dosłowność wyrażała się w wielkości i kolorystyce pudełek, jako żywo przypominających ówczesne angielskie pudełka zapałek. Pierwsze zabawki oczywiście nie przypominały w niczym dzisiejszych, na serię składały się wspomniany już walec drogowy, wywrotka, betoniarka i ciągnik. Wszystkie były mniejszymi wersjami zabawek produkowanych przez Lesneya. Wykonywano je ze specjalnie opracowanego stopu zwanego Zamac, czyli 94% cynku, 4% aluminium i 1% magnezu. Odlewy z czystego cynku, używane przez konkurencję od czasów przedwojennych, miały wiele wad i potrafiły pękać na kawałki. Koła początkowo także odlewano z metalu, lżejsze – plastikowe – pojawiły się w roku 1958.

Powiedzmy szczerze – z dzisiejszego punktu widzenia pierwsze Matchboxy były toporne, wręcz prymitywne. Ledwo przypominające pierwowzór odlewy karoserii, pozbawione oszklenia i wnętrza trudno nazwać dokładnymi kopiami. Jednak w miarę rozwoju technologii – i pod wpływem konkurencji – w latach sześćdziesiątych samochodziki zaczęły się zmieniać. Pojawiły się plastikowe szyby i wnętrza – początkowo formowane próżniowo, później (i aż do dzisiaj) produkowane metodą wysokociśnieniowego wtrysku. Poprawiła się jakość lakieru, papierowe naklejki zastąpiono kalkomaniami lub sitodrukiem, standardem stały się otwierane drzwi i klapy. Prawdziwa rewolucja nadeszła jednak w roku 1970 wraz z wprowadzeniem serii „Superfast”. Grube osie zastąpiono w niej cieniutkimi, a wąskie koła szerokimi „slickami”. Opracowano także „zawieszenie” w postaci elastycznej blaszki mocującej ośki do podwozia. Te autka naprawdę były szybkie, dobrze trzymały się podłoża, a dzięki zawieszeniu realistycznie uginały się pod naciskiem. Lesney błyskawicznie rozbudował też serię akcesoriów – torów wyścigowych, garaży, stacji benzynowych itd. Na podłodze można było więc stworzyć całe samochodowe miasteczko.

Rozwijano też inne serie modelików – największą popularnością cieszyły się „Models of Yesteryear”, czyli samochody zabytkowe z początków XX wieku, większe od zwykłych Matchboxów i trochę staranniej wykonane. Lata siedemdziesiąte były więc dekadą sukcesu, ale tylko pozornie – ogromna sprzedaż nie przełożyła się na zyski z powodu przeinwestowania i ogólnie nienajlepszej koniunktury. Marnym pocieszeniem był fakt, że najwięksi konkurenci też nieźle ucierpieli.

W czerwcu 1982 roku Lesney ogłosił bankructwo. Firmę przejęła azjatycka korporacja Universal Toys przenosząc większość produkcji do fabryki w Makao, a następnie w Szanghaju i Hong Kongu. Ostatecznie w roku 1997 Matchbox przeszedł w ręce największego dotychczas rywala, amerykańskiego Mattela, czyli producenta równie popularnej serii Hot Wheels.  Amerykanie wpadli na świetny pomysł „powrotu do korzeni”, podnieśli jednak znacznie jakość wykonania. Dzisiaj, kiedy w każdym dużym sklepie stoi wielki pudło z kompletną serią Matchboxa, możemy tylko powspominać dawne czasy, gdy w PRL zabawki z Zachodu „zdobywało się” w Pewexie albo w komisie. Posiadanie kolekcji Matchboxów w liczbie powyżej 10 dawało ogromny szacunek w szkole, a handel wymienny kwitł na dużą skalę.

A Matchbox to tylko część – ważna, ale jednak tylko część – całej historii małych samochodzików. O innych kultowych seriach opowiemy przy następnej okazji.

Tekst: Bartosz Ławski, zdjęcia: internet.

Więcej o modelach samochodów przeczytacie tutaj


Jeśli podoba Ci się Overdrive i to co robimy, to możesz nas wspierać za pośrednictwem serwisu PATRONITE. Uzyskasz dostęp do dodatkowych materiałów i atrakcji. Dla wspierających fanów przewidujemy między innymi: dostęp do zamkniętej grupy na facebooku, własny blog na naszej stronie, gadżety, możliwość spotkania z naszą redakcją, uczestniczenie w testach. Zapraszamy zatem na nasz profil na PATRONITE.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *