MotoryzacjaNajważniejszeTesty

Trójka do brydża. Trzy podwyższone kombi: Subaru Outback, Volvo V90 Cross Country i Skoda Superb Scout – test

Zaraz, jaka trójka? Do brydża potrzebna jest czwórka. Fakt, ale i tak na początku miała być dwójka. Już tłumaczę: planowaliśmy test dwóch podwyższonych, uterenowionych kombi – Skody Superb Scout i Volvo V90 CC. Okazało się jednak, że dość niespodziewanie dostaliśmy do testu nowiutkie Subaru Outback, bodajże pierwszy egzemplarz w Polsce. Nie było się nad czym zastanawiać, takich okazji się nie przepuszcza i stąd w naszym teście trzy podwyższone kombi. Owszem, myśleliśmy o doproszeniu do stolika czwartego samochodu, najchętniej Mercedesa E All Terrain… Ale tak dobrze to nie ma, akurat w tym terminie nie był dostępny. Zagramy więc, jak się kiedyś mawiało, „z dziadkiem”.

Trzy podwyższone kombi: Subaru Outback, Volvo V90 Cross Country i Skoda Superb Scout - test

Podwyższone kombi  z napędem na cztery koła, pozwalające nieco dalej zjechać z asfaltu, choć oczywiście nie całkowicie terenowe, nie są wynalazkiem ostatnich lat. Pierwszym chyba takim samochodem był pod koniec lat siedemdziesiątych amerykański AMC Eagle, a w Europie przerabiany przez firmę Dangel Peugeot 504 kombi. Później, w połowie lat dziewięćdziesiątych, na rynek wjechały Subaru Legacy Outback i Volvo XC70 – czyli protoplaści porównywanych dzisiaj modeli.

Trzy podwyższone kombi: Subaru Outback, Volvo V90 Cross Country i Skoda Superb Scout - test

W Skodzie natomiast ćwierć wieku temu nikomu się nawet nie śniło, że będą produkować samochody nie tylko porównywalne ze znaną od lat konkurencją, ale wręcz pod pewnymi względami lepsze. Stąd obecność w porównaniu Superba w wersji Scout. Porównanie to zresztą słowo użyte tu nieco na wyrost, to raczej przegląd oferty w tym nadal dość niszowym segmencie, jakim są podwyższone kombi.

Skoda Superb Scout

Zacznijmy więc od najmłodszej rynkowym stażem Skody. Chociaż Superb jako taki młody już nie jest, trzecia generacja ma sześć lat, a mniej więcej dwa lata temu przeszła lifting. Mimo to samochód prezentuje się rewelacyjnie, to chyba najładniejsza Skoda w długiej historii tej marki. A wariant Scout, podwyższone kombi, z obudowami i osłonami, tylko na atrakcyjności wizualnej zyskał.

Skoda Superb Scout

Jeśli dodamy do tego najmocniejszy dostępny silnik, czyli 2.0 TSI o mocy 280 KM – konkurencja ma się czego bać. Tym bardziej, że Skodzie trudno dorównać pod jednym względem – miejsca w kabinie, no i w bagażniku, naturalnie. Chociaż na tle Volvo o posturze lotniskowca i Subaru o wyglądzie potężnego SUV-a Superb sprawia wrażenie filigranowego, to tylko złudzenie.

Pojemne wnętrze

Samochód jest naprawdę duży – 486 centymetrów długości i 203 szerokości. Do tego tajemnica pojemnego wnętrza, czyli 284 centymetry rozstawu osi. W efekcie na tylnym siedzeniu miejsca jest chyba tyle, co w Mercedesie klasy S, a bagażnik ma 660 litrów pojemności. Po złożeniu oparcia aż 2000 litrów – gdyby Superb był wyższy, miałby tyle miejsca co niejeden minivan. Ale jest najniższy z porównywanej trójki – 149 cm, wliczając w to przecież wyższy prześwit. Też zresztą najmniejszy, tylko 18 centymetrów. Może stąd wrażenie, że jest delikatniejszy od reszty. Natomiast bagażnik rzeczywiście imponuje, chociaż po złożeniu oparcia tylnej kanapy nie daje płaskiej, równej z podłogą powierzchni jak u rywali. Jest ponoć na liście dodatków opcja, która to umożliwia, ale jedyną szansą jest podnoszone siedzisko. A tego, popularnego niegdyś rozwiązania, już dawno nie widziałem. Cóż, może po prostu trzeba dopłacić za to, co kiedyś było absolutnie standardowym rozwiązaniem.

Rewelacyjny napęd

Superb Scout jest też – moim zdaniem, bo opinie były różne – najlepiej zawieszonym i najlepiej prowadzącym się samochodem. No i bezkonkurencyjnym silnikowo, 280 KM i 400 Nm robi swoje. Przy okazji, przy rozsądnej jeździe zużycie paliwa daje się bez trudu utrzymać poniżej 10 litrów. W mieście będzie to trochę powyżej 10, ale wystarczy pojechać trochę ostrzej w trybie Sport, a na wyświetlaczu pojawi się 15. To już dużo, dlatego dynamicznej jazdy lepiej jednak unikać, a zapas mocy wykorzystywać tylko gdy jest niezbędnie potrzebny.

Jako że Skoda już dawno przestała być tanim samochodem, Superb Scout jest drogi. Z silnikiem benzynowym kosztuje 180 tysięcy, a lista opcji jest długa. W samochodzie testowym jest ich niewiele, można jeszcze sporo dołożyć, a cena i tak wzrosła do 220 tysięcy. Porównywalne modele wewnątrz koncernu, czyli Passat Alltrack i Audi A6 Allroad, i tak są droższe. A jakością wykonania i wyposażeniem Skoda już wcale nie różni się od Volkswagena (jeżeli, to na korzyść). Audi to rzecz jasna premium, ma więc prawo kosztować więcej. W średniej klasie jednak Superb, mimo wysokiej ceny, pod wieloma względami pozostaje bezkonkurencyjny.

Subaru Outback 2021

Weteran kategorii, czyli Subaru Outback, jest z założenia pojazdem raczej niszowym. Ma jednak liczne grono wiernych klientów, którzy zmieniają Outbacka na Outbacka gdy tylko pojawi się nowy model. U nas raczej trudno go spotkać, ale to nie Europa jest najważniejszym rynkiem dla tego modelu. Głównym polem bitwy dla Outbacka są Stany Zjednoczone – tam zresztą, poza nim i Volvo, podwyższone kombi raczej nie występują. Dziwne, bo przecież Ameryka to ojczyzna tych crossoverów.

Subaru Outback 2021
Całkowicie nowy Outback

Model tegoroczny, czyli Outback 2021, wygląda jak kolejna odsłona poprzednika. Kryje jednak niespodziankę – to naprawdę całkowicie nowy samochód, zbudowany na zupełnie nowej platformie. Ma też największe zdolności terenowe, poza asfaltem zajedzie dalej niż Skoda czy Volvo. Pomogą w tym dwa tryby jazdy offroadowej, jeden na śnieg lub błoto, którego zadaniem jest zmaksymalizowanie przyczepności. Drugi, na głęboki śnieg, dopuszcza lekki poślizg, żeby się nie zakopać. Tajemnica tkwi w typowym dla Subaru napędzie S-AWD, czyli Symmetrical All Wheel Drive. Z zasady rozdziela on napęd w stosunku 60/40, ale reaguje na zmiany przyczepności w sposób ciągły, dzięki czemu trakcja zawsze dostarczana jest na obie osie. Rzeczywiście, działa to bezbłędnie, ale też nikt nie oczekiwał, że pod tym względem Subaru da się pokonać.

Napęd

Niestety, z przyczyn, których mogę się tylko domyślać (normy emisji), Japończycy oddali walkowerem pole walki o najlepszy napęd. W sprowadzanych do Europy Outbackach dostępny jest tylko jeden silnik – wolnossąca, czterocylindrowa jednostka o pojemności 2,5 litra, naturalnie bokser. Generuje to 169 KM i skromne 252 Nm momentu obrotowego. A że połączone jest z ulubioną w Japonii skrzynią Lineartronic, czyli CVT, efekty są mizerne. Ten samochód po prostu nie jedzie. Nie jedzie, ale wypić lubi – 10 litrów to skromna norma. Amerykanom w tym samym Outbacku oferują jednostkę 2,4 turbo o mocy 260 KM i jakoś lasy deszczowe i polarne misie od tego nie umierają.

Szkoda, bo poza tym nowy Outback jest wyjątkowo przyzwoitym samochodem. Wprawdzie nie oferuje tyle miejsca co Skoda czy Volvo (choć jest równie długi co Superb, ma o 10 cm mniejszy rozstaw osi), ale krótszą i węższą kabinę rekompensuje większą ilością miejsca nad głową. W efekcie nie jest tam ciasno, nawet z tyłu. 560 litrów bagażnika to niezły wynik, chociaż oczywiście do Skody jeszcze daleko.

Jeśli dodamy do tego podobną cenę przy zbliżonym wyposażeniu, wybór mógłby być uzależniony tylko od tego, na ile klientowi potrzebne jest dzielność terenowa. Niestety, dramatycznie słaby silnik eliminuje Outbacka z każdej walki z samochodami podobnej kategorii. Aż tak powolny żaden jednak nie jest, nawet diesel w Superbie ma 200 KM.

Volvo V90 Cross Country

Czas więc, aby do licytacji przystąpił trzeci gracz, jedyny zresztą z napędem wysokoprężnym. Kolejne podwyższone kombi to Volvo V90 CC, czyli Cross Country w wersji B5. W tej wersji może występować bądź z dwulitrowym dieslem, bądź też benzyną – oznaczenie jest to samo, bo oba silniki wyposażono w układ miękkiej hybrydy.

Volvo V90 B5 Cross Country

My mamy do dyspozycji diesla o mocy 235 KM (plus 14 KM silnika elektrycznego) i momencie obrotowym 480 Nm. Wystarczy nawet dla wielkiego kombi. Naprawdę wielkiego – 494 centymetry długości to o osiem więcej od Skody i Subaru. A rozstaw osi – 294 cm – to o całe 10 więcej niż w Skodzie i gigantyczne 20 niż w Subaru.

Duże premium

Tymczasem miejsca w środku jest w najlepszym razie tyle, co w Superbie przy bardzo daleko odsuniętych przednich fotelach. Bagażnik też nie powala – 560 litrów to rzecz jasna niemało, ale nadal o 100 mniej niż w Skodzie. Ale Volvo gra w innej lidze – to segment premium. Tu nikt nie potrzebuje ciężarówki. No i jednak wystarczy wsiąść do Volvo, aby przekonać się, że słowo „premium” robi różnicę. Tak, w cenie robi najbardziej – Volvo jest o sto tysięcy droższe od Skody i Subaru. Ale usprawiedliwia tę cenę wszystkim, czym się da.

Napęd

Silnikowo to po prostu bajka – potężny moment obrotowy ciągnie ten lotniskowiec do przodu niezależnie od prędkości i obrotów, w czym pomaga genialny, ośmiobiegowy automat Aisina. Miękka hybryda działa chyba najlepiej z dostępnych na rynku, a na pewno najlepiej z tych połączonych z silnikiem diesla. Układ kierowniczy działa dokładnie tak, jak powinien, sprawiając, że wielkie kombi prowadzi się jak kompaktowy hatchback.

Jedynym rozczarowaniem jest trochę zbyt sztywne zawieszenie. Tylne ma pneumatykę, ale służy ona raczej do kompensowania obciążenia przy ciężkim załadunku lub przy ciągnięciu przyczepy. Fotele – jak to w Volvo – są ustawiane na wszystkie możliwe sposoby, wygodne i bezpieczne. Materiały to też premium, skóra to skóra, drewno to drewno i tak dalej. Niby niewiele, ale od wejścia czuje się, że to jednak inna liga.

Co się stało z lusterkami?

Są jednak wpadki – na przykład zewnętrzne lusterka. Owszem, są duże i widać w nich wszystko co trzeba. Umieszczono je jednak wyjątkowo nieszczęśliwie – zasłaniają widoczność tak bardzo, że naprawdę można nie zauważyć wchodzącego na przejście pieszego, a choćby i wjeżdżającego na skrzyżowanie samochodu. Nie wiem, jak dbające o bezpieczeństwo Volvo mogło do tego dopuścić. Identyczne lusterka są w XC90 – ale tam i samochód jest wyższy, i kierowca siedzi wyżej, problemu więc nie ma. Zresztą akurat dla mnie cała seria 90 jest „o numer za duża” – gdybym miał wybierać, zdecydowałbym się na „średniaka”, czyli którąś z sześćdziesiątek.

Podsumowanie

W tym niekompletnym rozdaniu najlepsze karty – ale też najdroższe – ma oczywiście Volvo. Tyle, że tańsza i pozbawiona prestiżu Skoda depcze mu po piętach, z mocnym silnikiem benzynowym jest szybsza, bagażnik ma większy, a wyposażenie naprawdę bardzo dobre. Owszem, nie jest to premium, ale jak na samochód z mainstreamu Superb Scout może być asem atutowym.

Trzy podwyższone kombi: Subaru Outback, Volvo V90 Cross Country i Skoda Superb Scout - test

Żałować należy, że Subaru nie miało czego wyłożyć na stół. Karty w ręku ma świetne, ale zespół napędowy przesuwa je do kategorii blotek. Dajcie mi Outbacka z rynku amerykańskiego, to będziemy dużo wyżej licytować.

Trzy podwyższone kombi: Subaru Outback, Volvo V90 Cross Country i Skoda Superb Scout - test

Generalnie moim zdaniem subiektywnym zwycięzcą partii jest Skoda Superb Scout. Poza o dwa centymetry mniejszym od rywali prześwitem poradzi sobie tam, dokąd uterenowione i podwyższone kombi muszą czasem wjechać, równie dobrze. Z silnikiem 2.0 TSI 280 KM ma dość mocy, by radzić sobie nawet po ograniczeniu możliwości przez normę Euro 6d. Kosztuje, owszem, dużo (jak za Skodę) – ale umówmy się – droższy Passat Alltrack nie daje nic więcej. No i to Skoda, samochód, którego nie będą nam zazdrościć. A powinni…

Trzy podwyższone kombi: Subaru Outback, Volvo V90 Cross Country i Skoda Superb Scout - test

O tych trzech podniesionych i uterenowionych kombi możecie także posłuchać w 51 odcinku naszego podcastu Overdrive. Z kolei test wideo możecie obejrzeć na kanale Macieja Pertyńskiego – Pertyn Ględzi. Zapraszamy.

Tekst: Bartosz Ławski, zdjęcia: Paweł Bielak

Nasze pozostałe testy znajdziecie tutaj.


Jeśli podoba Ci się Overdrive i to co robimy, to możesz nas wspierać za pośrednictwem serwisu PATRONITE. Uzyskasz dostęp do dodatkowych materiałów i atrakcji. Dla wspierających fanów przewidujemy między innymi: dostęp do zamkniętej grupy na facebooku, własny blog na naszej stronie, gadżety, możliwość spotkania z naszą redakcją, uczestniczenie w testach. Zapraszamy zatem na nasz profil na PATRONITE.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *